niedziela, 16 września 2012

Wracam do formy :)

A jednak wracam!!

Kiara wstała...Słońce raziło ją prosto w oczy. Przeciągnęła się i zaczęła schodzić na duł ,tam spotkała Zazu.
-Witaj Zazu...-Powiedziała ziewając.
-Witaj Kiara nie powinnaś zostać na lwiej skale.Przy wodopoju czeka dużo niebezpieczeństw.-Powiedział
Zazu.Kiara ziewnęła i zaczęła pić.Po jakimś czasie wróciła do domu,tam za uwarzyła młodego lwa...Miał
ciemną grzywę i to nie był ani Simba ani Kovu.To był Kopa!? [Nie,  przecież on nie żyje]-pomyślała wystraszona i pobiegła do Simby.Lew spał,Kiara starała się go obudzić.
-Tato obudź się!
-Kiara, o co chodzi-otworzył oczy i spojrzał sie na córkę.
-Jakiś obcy lew siedzi przy wodopoju  i myślę że to Kopa!
Simba zrobił kwasiną minę .
-To naprawdę on!



Sorry że nie pisałam i zamierzam teraz pisać dalej.Musze nauczyć się wszystkiego od początku.:)